| Kategorie: Codziennik
Tagi: smutek śmierć strata utrata bliski
17 czerwca 2014, 20:19
Witam Was.
Dzisiejszy post będzie dość osobisty, ale mimo wszystko chcę podzielić się z Wami tym, ponieważ wiem (mam taką nadzieję), że jak wyrzucę to z siebie będzie mi łatwiej.
Od jakiegoś czasu (kilka miesięcy) brałam leki antydepresyjne, które dostalam od INTERNISTY, tak zgadza się dobrze przeczytaliście, od internisty. Brałam te leki i przez jakiś czas było okej, jednak od jakieś czasu (ostatnie 2-3 tyg) chodzę non stop zmęczona, zamykają mi się oczy, 2 godziny od wstania z łóżka ziewam i ledwo chodzę. W końcu zebrałam się na rozmowę z psychologiem (chodze od lutego b.r na spotkania) aby, porozmawiać o tym co się ze mną dzieje i co będzie najlepiej zrobić w takim wypadku. Otóż poszłam dziś do internisty, tym razem innego, tamten przestał pracowac w tej przychodni, i dostałam skierowanie na badania oraz skierowanie do psychiatry, ponieważ chciałabym jeszcze z psychiatrą skonsultować swoje zachowania organizmu. Oprócz tego wszystkiego w weekend dowiedziałam się również, że tata mojego chłopaka ( jestesmy razem 3,5 roku ponad) zmarł i jest mi strasznie ciężko z tym uczuciem, bo niecałe dwa lata temu pochowaliśmy babcię Pana Niebieskookiego. Niestety nie ma go w Warszawie i jest mi bardzo ciężko z tym, że nie mogę do Niego pojechać, bo na razie finansowo mnie nie stać żeby jechać i być przy Nim w takiej chwili. Pozostaję mi wsparcie przez telefon. :(
Przepraszam wszystkich czytających i odwiedzających tego bloga za ten wpis, ale musiałam gdzieś to wyrzucić z siebie.
Mam nadzieję tylko, że nie zrazi Was ta notatka do tego bloga i obiecuję postarać się o bardziej optymistyczne posty następnym razem :)